wtorek, 19 lipca 2022

POLECAMY DO PRZECZYTANIA - KSIĄŻKI O BIESZCZADACH.

Przedstawiamy książki, które pomogą zdobyć wiedzę, żeby zrozumieć i pokochać Bieszczady.



Ta książka to klucz do poznania Bieszczadów. I to wcale nie powierzchownie, ale do głębi. Na podstawie swoich długoletnich doświadczeń autor książki pewnie prowadzi czytelnika po drogach i bezdrożach, meandrach przeszłości i dnia dzisiejszego Bieszczadów. Niczego nie narzuca, lecz jedynie wskazuje szlaki do skarbów, które można tu odnaleźć. Bo Bieszczady są magiczne, jednak ta magia dostępna jest jedynie tym, którzy wiedzą, gdzie i na co należy patrzeć. Nie są skąpe, ale nie obdarowują każdego tak samo. Mierzą wędrowców własną miarą, ceniąc szczególnie tych, którzy przemierzają swoją drogę z szacunkiem i pokorą.

Adrian Markowski, autor na poły przewodnika, na poły reportażu, zaprasza na ścieżki bardziej i mniej znane, leżące na szlakach, poza nimi, a także we wnętrzu każdego z nas. Pokazuje, że każdy, jeśli tylko zechce, może przeżyć na tych rubieżach prawdziwą przygodę. Bo choć Bieszczady nie są już dalekie i dzikie, zawsze były i wciąż pozostają wyzwaniem. Każdy musi tu wydeptać swoją ścieżkę. Ta książka to pierwszy krok.



Autorzy fanpage'a "Góry z dzieckiem" tym razem zapraszają was w najbardziej dzikie zakątki Polski – Bieszczady i Beskid Niski. Odkrywają przed wami fascynujący świat przyrody, gdzie możecie spotkać żubra, bobra, wilka, a nawet niedźwiedzia w ich naturalnym środowisku. Marlena i Mariusz Woch pokazują, że Bieszczady i Beskid Niski to nie tylko Jezioro Solińskie czy Iwonicz-Zdrój, ale również wiele innych, ciekawych i często zaskakujących miejsc, a przede wszystkim udowadniają, że tereny te idealnie nadają się do rozbudzenia w dziecku miłości do gór. Autorzy – rodzice dwojga dzieci – uważają, że realizacja pasji zależy od odpowiedniej motywacji i dobrego planu działania. Chociaż nie mieszkają w górach, spędzają tam każdą wolną chwilę. Teraz dzielą się swoim doświadczeniem i praktycznymi radami.




Elżbieta Dzikowska tak pisze o swoich ukochanych górach: Nie ma piękniejszych gór na świecie. O każdej porze roku inne, zawsze malownicze, przy dobrej pogodzie pozwalające podziwiać widoki aż po Tatry. Dawniej zamieszkane przez Bojków, dzisiaj – przez „tutejszych” z całej Polski, którzy szukali wśród gór schronienia, przygody, zarobku. Wciąż dzikie, bezludne, choć jeszcze przed wojną moja gmina Lutowiska (jestem obywatelem honorowym Ustrzyk Górnych) była najgęściej zaludnioną w Polsce. Po dawnych wioskach – których mieszkańców wysiedlono najpierw przez Sowietów na Ukrainę, a później w ramach akcji „Wisła” na Ziemie Odzyskane – pozostały najczęściej tylko cmentarze i stare jabłonie.
Bieszczady fascynują o każdej porze roku. Kiedy pogoda nie pozwala na górskie wędrówki, można zwiedzać m.in. dawne cerkiewki. Fotografowanie tych pięknych świątyń to jedna z moich pasji. Zapraszam w Bieszczady! Moje Bieszczady.



Dwóch najsłynniejszych leśników w Polsce i kulturoznawca konfrontują nasze wyobrażenia o krainie studenckich wypadów, hipisów i dzikiej natury z prawdziwym obrazem Bieszczadów – obszaru wysiedleń, zapomnianej wojny domowej, uciekinierów politycznych, watah wilków, ciekawskich niedźwiedzi i surowych praw natury. Poznajemy losy pustelników, PRL-owskich watażków, dezerterów rodzinnych i ludzi chcących uciec przed miastem do lasu zatopionego w dymie kopcących retort.

Autorzy zabierają nas w prawdziwe Bieszczady. Zarówno te, które są obiektem naszych marzeń o zielonej enklawie, jak i do miejsca, o którym nie mieliśmy pojęcia. Zanim ruszymy w Bieszczady, rzuciwszy wszystko na zawsze lub tylko na chwilę, powinniśmy je poznać.



To nie jest książka dla wszystkich, ale to może być książka dla każdego. Nie dla wszystkich – bo nie wszyscy znają Bieszczady i nie wszyscy chcą je poznać, ale dla każdego – bo każdy może w tych górach znaleźć dla siebie coś i stać się ich miłośnikiem.
A dlaczego jest to książka o Ustrzykach Górnych, a nie o Wetlinie, Cisnej, Lutowiskach czy Solinie? Bo nigdzie indziej, jak tam właśnie, długie dzieje Bieszczadów skupiają się niczym w soczewce, i żaden inny ich zakątek nie wabił nigdy takich tłumów, jak ta wieś. Wieś – legenda, wieś – symbol, a przez wiele PRL-owskich lat – oaza prawdziwej wolności dla jakże wielu.
Ustrzyki Górne widziały wszystko i wszystkich. Pasterzy i rolników; tołhajów, partyzantów, żołnierzy; pionierów, budowniczych dróg, leśników; turystów, goprowców, studentów, harcerzy; gagatków spod ciemnej gwiazdy, łapserdaków, wadzących się z Bogiem i diabłem, poetów i natchnionych kochanków.
O nich jest ta książka. Z nich jest ta książka. O wsi na równinie między Połoniną Caryńską, Wielką Rawką i Szerokim Wierchem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz